Lechia nie grała w europejskich pucharach od 1983 roku
Wszystkie polskie zespoły zagrały przed własną publicznością
Mecze rewanżowe zostaną rozegrane 1 sierpnia
Dobry początek
Legioniści szybko wyszli na prowadzenie, gdyż już w dziewiątej minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Waleriana Gwilii wynik otworzył obrońca Mateusz Wieteska. Gdy kibice spodziewali się kolejnych bramek, ich ulubieńcy nie potrafili spełnić tych pragnień.
Mecz był mało atrakcyjny, a w grze Legii nie było widać determinacji i sportowej złości. Indywidualnymi akcjami próbował postraszyć Carlitos, który miał też szansę w 38. minucie gry po dobrym zagraniu Gwilii, jednak jego strzał z woleja obronił Virtanen.
Rozczarowanie kibiców
Po zmianie stron Hiszpan miał kolejną okazję do strzelenia bramki, jednak uderzył z rzutu wolnego nad poprzeczką. Fińskiemu zespołowi, mimo widocznych ograniczeń, nie można było odmówić ambitnej gry i postawienia się faworytom z Warszawy, a pod koniec czwartego kwadransa gry stworzyli sobie bardzo dobrą okazję do wyrównania stanu gry. W tej akcji uderzenie Ayarny wybił z linii bramkowej napastnik Legii, Sandro Kulenović.
Ostatnie pół godziny to prawdziwy test wytrwałości fanów wicemistrzów Polski, którzy nie potrafili stworzyć sobie klarownych sytuacji do strzałów. Jeśli trener Vuković nie wpłynie na swoich piłkarzy, to już w najbliższą niedzielę w Kielcach będą mieć duży problem w meczu z Koroną Kielce. Póki co, nie można się dziwić gwizdom, które towarzyszyły schodzącym z boiska zawodnikom.
Legia Warszawa - KuPS Kuopio 1:0 (1:0).
Bramka: 1:0 Mateusz Wieteska (9-głową).
Żółte kartki: Legia - Mateusz Wieteska, Arvydas Novikovas; KuPS - Rangel, Tabi Manga, Reuben Ayarna, Ilmari Niskanen.
Sędzia: Ivan Bebek (Chorwacja). Widzów: ok. 10 tys.
****************
Powrót koszmaru
Piast Gliwice miał łatwo poradzić sobie z łotewskim zespołem FK Ryga. Mistrzowie Polski zgodnie z przewidywaniami wygrali mecz 3:2 (0:1), jednak ich gra pozostawiała wiele do życzenia. Od początku Piast starał się cierpliwie rozgrywać piłkę w ataku pozycyjnym, a gości kontratakowali, licząc na Romana Debelko.
Pierwszą okazję gospodarze stworzyli sobie dopiero w 13. minucie, gdy po kombinacyjnej akcji Valencia wstrzelił piłkę w pole bramkowe, jednak bardzo dobrze poradzili sobie obrońcy z Rygi.
W 21. minucie kolejny katastrofalny błąd, podobnie jak w meczu z BATE Borysów, popełnił był bramkarz Piasta Frantisek Plach, który wyszedł z bramki po podaniu z głębi pola i został wyprzedzony przez Debelkę, który skierował piłkę do pustej bramki. FK Ryga wyglądała na drużynę bardziej doświadczoną i dojrzałą, która osiągnęła dobry wynik i starała się go utrzymać. Przed zmianą stron kilka razy uderzył głową Parzyszek, ale wynik nie uległ zmianie.
Chwila przebudzenia
Po przerwie gracze Fornalika grali nieco lepiej, starał się Hateley, swoje okazje miał Valencia - najlepszą w 59. minucie. Mimo to, nie można powiedzieć, że gliwiczanie potrafili zdominować przeciwnika. Mistrzowie Polski wrócili do gry w 65. minucie, gdy po dośrodkowaniu Konczkowskiego celnie uderzył Czerwiński. Kilka minut później skrzydłowy Piasta sam mógł zdobyć bramkę, jednak skiksował po dobrym dośrodkowaniu ze skrzydła Valencii.
W podobny sposób podopieczni Fornalika zdobyli kolejnego gola. W 81. minucie Tom Hateley dośrodkował, a Jorge Felix wygrał walkę o piłkę z obrońca gości i głową skierował piłkę do siatki. Zaledwie po trzech minutach zagranie Kirkeskova z przeciwnej strony boiska ponownie wykorzystał Hiszpan, wpisując się na listę strzelców po raz drugi.
Gdy zdawało się, że gospodarze spokojnie doprowadzą ten mecz do końca, stracili kolejną kuriozalną bramkę, gdy w niegroźnej sytuacji Uros Korun zagrał głową w świadło bramki do bramkarza, który ustawił się w innej części pola karnego. Ta bramka, poza powodem do wstydu, może też sprawić spory problem w rewanżu, gdyż nawet porażka 1:0 wyeliminuje mistrzów Polski z rywalizacji.
Piast Gliwice - FK Ryga 3:2 (0:1).
Bramki: 0:1 Roman Debełko (22), 1:1 Jakub Czerwiński (66-głową), 2:1 Jorge Felix (82-głową), 3:1 Jorge Felix (85), 3:2 Uros Korun (86-samobójcza).
Żółte kartki: Piast Gliwice - Marcin Pietrowski; FK Ryga - Giorgios Valerianos, Kamil Biliński.
Sędzia: Manuel Schuettengruber (Austria). Widzów: 5 100
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Marcin Pietrowski, Uros Korun, Jakub Czerwiński - Mikkel Kirkeskov, Thomas Hateley, Patryk Dziczek, Jorge Felix, Gerard Badia (62, Martin Koczkowski) - Joel Valencia (74, Patryk Sokołowski), Piotr Parzyszek (87. Dominik Steczyk).
FK Ryga: Robers Ozols - Elvis Stuglis, Giorgios Valerianos, Stepan Panic, Ritvars Rugins - Wjaczesław Szarpar, Olegs Laizans, Tomislav Saric - Felipe Brisola (43. Aleksejs Visnakovs), Roman Debełko (84. Kamil Biliński), Deniss Rakels (80. Joel Bopesu).
****************
Świetny start
W Gdańsku jako pierwsi okazję stworzyli sobie goście, jednak po pomysłowo rozegranym rzucie rożnym niecelnie uderzył Hedlund. Lechia po kilku minutach ruszyła do ataku, a piłkarze z Danii byli w opałach, raz za razem tracąc piłkę na własnej połowie. Swoje okazje mieli Fila i Paixao, a najlepszą w 13. minucie zmarnował Haraslin.
Po okresie walki w środku pola, obrońca gospodarzy Mladenović po zamarkowaniu strzału został z sfaulowany w polu karnym, a z jedenastu metrów pod poprzeczkę uderzył Flavio Paixao, nie dając szans na interwencję bramkarzowi.
Podopieczni Stokowca uwierzyli w siebie i ruszyli po drugiego gola, przejmując piłkę na połowie rywali i skutecznie rozgrywając ją na małej przestrzeni. Niestety, kolejne szanse marnował Haraslin, a po dośrodkowaniu z rzutu rożnego minimalnie niecelnie uderzył Flavio.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy stadion w Gdańsku zamarł, gdy z atakiem ruszyło Broendby, jednak niewidoczny do tej pory Kamil Wilczek został osaczony i nie oddał dobrego strzału.
Czytaj więcej: Ekstraklasa: powrót po 36 latach. Gdańscy kibice znowu zobaczą swoją drużynę w Europie
Powinno być więcej
Po przerwie podopieczni Stokowca nadal stwarzali sobie sytuacje, jednak zabrakło wykończenia. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 59.minucie, gdy Kaiser ograł Kubickiego, po czym fantastycznie podał Hedlundowi, a ten pokonał Dusana Kuciaka.
Gdańszczanie błyskawicznie otrząsnęli się po ciosie i już trzy minuty później po znakomitym dośrodkowaniu Karola Fili bramkę głową zdobył Patryk Lipski. Niestety, w dalszej części meczu mimo znakomitej gry, wysokiemu pressingowi i akcjom oskrzydlającym napastnicy Lechii nie potrafili kolejny raz pokonać Marvina Schwabe. Na boisku pojawili się bardzo doświadczeni Artur Sobiech i Sławomir Peszko i po akcji tego drugiego, w poprzeczkę uderzył gracz z numerem 90. Swoje okazji w zespole gości zmarnowali znani z polskich boisk Wilczek i Arajuuri.
Lechia Gdańsk wzorowo wykorzystała swoje atuty i zneutralizowała plusy rywali. Biało-zieloni imponowali organizacją pressingu, szybkością wyprowadzanych kontrataków i asekuracją w środku pola.
Lechia Gdańsk – Broendby Kopenhaga 2:1 (1:0).
Bramki: 1:0 Flavio Paixao (26-karny), 1:1 Simon Hedlund (59), 2:1 Patryk Lipski (63-głową).
Żółte kartki: Lechia – Filip Mladenovic, Tomasz Makowski.
Sędzia: John Allan Beaton (Szkocja). Widzów: 25875.
Lechia: Dusan Kuciak – Karol Fila, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenovic – Lukas Haraslin (79. Sławomir Peszko), Daniel Łukasik, Jarosław Kubicki, Patryk Lipski (83. Tomasz Makowski), Żarko Udovicic – Flavio Paixao (74. Artur Sobiech).
Broendby: Marvin Schwabe – Kevin Mensah (81. Jens Martin Gammelby), Hjortur Hermannsson, Paulus Arajuuri, Anthony Jung –Josip Radosevic, Dominik Kaiser, Lasse Vigen Christensen – Simon Hedlund, Kamil Wilczek, Simon Tibbling (75. Kasper Fisker).
kp
źródło: polskieradio24.pl, @LechiaGdanskSA