Michał Siess szóstym florecistą świata. Bardzo dobry występ gdańskiego szermierza

2019-07-23

Z gdańskich szermierzy na mistrzostwa świata w Budapeszcie powołanie otrzymali dwaj floreciści - Michał Siess i Krystian Gryglewski (obaj Fundacja Gdańska Szkoła Floretu), którzy przed rokiem wywalczyli brązowy medal mistrzostw Europy w drużynie. 

W środę, 17 lipca, odbywały się kwalifikacje do turnieju głównego. Przez eliminacyjne sito z polskich reprezentantów przeszli Siess i Andrzej Rządkowski (Wrocławianie), odpadli Gryglewski i Leszek Rajski (Wrocławianie). Turniej główny florecistów z udziałem 64 zawodników odbył się w sobotę, 20 lipca. 

Siess walczył od początku znakomicie. Najpierw pokonał Japończyka Toshiya Saito 15:7, potem takim samym wynikiem odprawił Kanadyjczyka Maksymiliana Van Haastera. O wejście do czołowej ósemki zmierzył się z wicemistrzem olimpijskim i świata Alexandrem Massialasem z USA. I wygrał 15:10! W pojedynku o wejście do strefy medalowej nie dał rady Marcusowi Mepsteadowi z Wielkiej Brytanii, ulegając 9:15. 

Siess zajął ostatecznie szóste miejsce. To najlepszy wynik gdańszczanina w karierze.

Mistrzem świata został Francuz Enzo Lefort, wicemistrzem Mepstead. Rządkowski turniej indywidualny zakończył na pierwszym pojedynku i został sklasyfikowany na 62. pozycji.

- Było blisko medalu, szóste miejsce uważam za sukces - mówi nam Michał Siess.

Czego zabrakło w walce z Mepsteadem?  

- Mój rywal był w takiej dyspozycji, że wszystko mu wychodziło. Zresztą już w pierwszej walce pokonał aktualnego mistrza świata i numer 1 światowego rankingu Włocha Alessio Foconiego. Ja preferuję atak, on ma styl raczej destrukcyjny i dziś był po prostu skuteczniejszy - dodaje gdański florecista.


W poniedziałek i wtorek, 22-23 lipca, odbędzie się turniej drużynowy florecistów. Pierwszego dnia zaplanowano eliminacje, drugiego walki najlepszych ośmiu zespołów.

Polacy aktualnie sklasyfikowani są na 10. miejscu w rankingu. Ich pierwszym rywalem będzie Kuwejt, potem o "ósemkę" powalczą z reprezentacją Hong-Kongu, nr 7 na świecie. 

- Kuwejt to zespół z kategorii tych, z którymi nie powinniśmy przegrać. Z kolei Hong-Kong jest wyżej notowany, ale absolutnie do przejścia, W tym sezonie spotkaliśmy się dwa razy, jeden mecz wygraliśmy - przypomina Siess. 

Z formą, jaką prezentuje aktualnie Siess, podopieczni trenera Stanisława Szymańskiego, może pokuszą się o niespodziankę i awansują nie tylko do czołowej ósemki? 

źródło: gdansk.pl

Zobacz więcej wiadomości na temat:   #aktualności   #sport