W czwartek, 18 lipca, późnym popołudniem, drużyna Brøndby przegrała w fińskim Turku rewanżowy mecz I rundy eliminacji Ligi Europy z tamtejszym Interem. Było 2:0 dla Finów. O awansie Brøndby zadecydowała jednak spora zaliczka z pierwszego meczu, rozegranego tydzień wcześniej. Duńczycy wygrali wówczas z Finami 4:1, a dwie bramki strzelił polski napastnik Kamil Wilczek.
W dwumeczu II rundy eliminacji Ligi Europy drużyna Brøndby zmierzy się z Lechią Gdańsk jako zdobywcą Pucharu Polski. Pierwsze spotkanie rozegrane będzie w czwartek, 25 lipca, w Gdańsku. Początek - o godz. 19.00.
Brøndby to liczące prawie 35 tys. mieszkańców miasto na zachodnich obrzeżach Kopenhagi. Klub powstał w 1964 r. i dziesięciokrotnie sięgał po tytuł mistrza Danii w latach 1985-2005. Wielokrotnie grał w europejskich rozgrywkach klubowych, największy sukces to półfinał Pucharu UEFA w 1991 r.
Kto ma większe szanse? Teoretycznie Duńczycy. Piłkarski serwis Transfermarkt wycenia wartość rynkową całej drużyny Brøndby IF na prawie 21 mln euro. Według tego samego serwisu, zespół Lechiii ma wartość 14,1 mln euro. Czy należy z tego wyciągnąć wniosek, że Duńczycy są zdecydowanym faworytem? Nie. Transfermarkt wycenia Lecha Poznań na ponad 24 mln euro, a - jak wiadomo - jest to drużyna, z którą gdańszczanie potrafią grać jak równy z równym. Na korzyść Brøndby przemawia jednak doświadczenie w międzynarodowych rozgrywkach pucharowych, którego Lechii po prostu brak.
Główną siłą duńskiego zespołu są ofensywni pomocnicy: wyceniany na 3 mln euro Hany Mukhtar (24-letni Sudańczyk, wyszkolony w Niemczech) i - na 2,5 mln euro Simon Tibbling (24 lata, Szwecja). W Brøndby jest też trzech zawodników, których wartość rynkowa jest na poziomie 1,5 mln euro - jeden z nich, to 31-letni polski napastnik Kamil Wilczek.
Gdańsk ma tylko jednego zawodnika, którego wartość szacowana jest na 2 mln euro (Lukas Haraslin). Cena pozostałych kształtuje się zdecydowanie poniżej 1 mln euro. Lechia może jednak przeciwstawić Duńczykom przede wszystkim siłę kolektywu i charyzmę trenera Piotra Stokowca, które w ostatnich miesiącach dają Biało-Zielonym sukcesy w rozgrywkach krajowych.
Z redakcją naszego portalu skontaktował się Toke Møller Theilade, dziennikarz z Kopenhagi, który jest jednocześnie fanem Brøndby. Poprosił o listę atrakcji Gdańska, z którymi duńscy kibice mogliby się zapoznać przy okazji przyjazdu na mecz z Lechią. Otrzymał obszerną informację na ten temat, przygotowaną przez Gdańską Organizację Turystyczną.
- Brøndby ma wielu oddanych fanów, wśród których nie wszyscy są aniołami - mówi Toke Møller Theilade. - Jednak nie spodziewałbym się żadnych większych problemów. Jestem przekonany, że Gdańsk zobaczy wielu wesołych kibiców z Danii, którzy przyjadą po to, by zwiedzić wasze miasto, napić się zimnego piwa i pozytywnie wspierać swoją drużynę w meczu z Lechią.
Ilu duńskich kibiców należy się spodziewać? Trudno to określić, ponieważ w Brøndby sprzedaż biletów na mecz w Gdańsku dopiero się rozpocznie. Zdaniem Toke Møllera Theilade będzie to co najmniej 1000-1500 duńskich fanów. Trudno wykluczyć, że będzie ich więcej. Dwa lata temu na mecz do Berlina wybrało się 2 tys. kibiców Brøndby.
W Gdańsku sprzedaż biletów na mecz z Duńczykami ruszyła we wtorek, 16 lipca.
- Bilety cieszą się ogromną popularnością. W pierwszych dwunastu godzinach sprzedało się ponad dwa tysiące biletów - mówi Patryk Siedliński, rzecznik prasowy Lechii.
Do czwartku, 18 lipca, do godz. 14.00 sprzedano już ponad 7 tys. biletów.
Bilety do nabycia online na bilety.lechia.pl, w aplikacji mobilnej Bilety Lechia Gdańsk oraz w stacjonarnych punktach sprzedaży, salonikach prasowych Kolporter i sklepie FanStore Lechia Gdańsk.
źródło: gdansk.pl